niedziela, 25 kwietnia 2010

SPRAWA DZIEDZIŃCA

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, po co jest ten dziedziniec szkolny, skoro jest on tak naprawdę niedostępny dla uczniów?
Rozmawiałam z wieloma uczniami naszej szkoły i stwierdzili, że przydałoby się takie miejsce w szkole, gdzie byłaby możliwość posiedzenia sobie na ławce, poplotkowania, pomarzenia trochę o zbliżających się wakacjach, czy po prostu zaczerpnięcia trochę świeżego powietrza i uwolnienia się od szkolnej monotonii, bo przecież jest tak piękna pogoda, że aż szkoda siedzieć wciąż w budynku. Najlepszym takim miejscem byłby właśnie dziedziniec szkolny.
Na zewnątrz mogłaby być ochrona i nauczycielski dyżur, żeby później nie okazywało się, że uczniowie uciekają przez niego ze szkoły na przerwach.
W sumie także i boisko powinno być dostępne na przerwach w ciepłe dni, aby można było pograć w siatkę czy kosza, lub posiedzieć sobie pod drzewem w cieniu. Najbardziej chodzi mi jednak o ten dziedziniec.
W wielu warszawskich gimnazjach są właśnie takie miejsca, gdzie podczas przerw można spędzać czas na powietrzu.
Fajnie by było, gdyby coś takiego było również i u nas.