I kto by pomyślał?
1
Część 1 : Impreza i… chłopak
- Diana, co to ma być? Wyłaź stamtąd! – słyszę jak mama dobija się do
łazienki, w które ja siedzę, no… około pół godziny.
- Moment, poczekaj chwilę! – odpowiedziałam.
- No dobra, ale masz się streszczać.
Normalna, poranna sprzeczka z mamą. Czasem krzyczy do mnie, że się zsika
i mam wychodzić z łazienki. Podstępna kobieta. Któregoś razu nawet powiedziała,
że jak będę siedziała w łazience więcej niż 20 minut, to zmywam po obiedzie.
O nie. Tego to ja nie znoszę. Z resztą, który normalny nastolatek chciałby
zmywać resztki z obiadu… Ohydztwo. Wreszcie wyszłam z pomieszczenia,
w którym tak długo siedziałam i tylko minęłam mamę, która biegła do łazienki
z prędkością światła. Chyba naprawdę miała potrzebę. Idąc do kuchni w celu
zjedzenia czegoś normalnego, potknęłam się o buty, należące do mojej mamy.
Wczoraj późno wróciła z treningu i chyba naprawdę nie chciało jej się układać
butów na półce. Moja rodzicielka jest tancerką. Tańczy do muzyki klasycznej,
jazzowej. Kiedyś chciała, żebym i ja tańczyła, ale stanowczo odmówiłam. Miałam
przy tym spore trudności, bo moja mama była nieugięta. W końcu jednak
mi się udało. Musiała zrozumieć, że nie interesuje mnie taniec. Obecnie
nie trenuję niczego. Czasem zagram w siatkę z dziewczynami, w lecie grywam
2
w badmintona. Takie tam. Wracając do czynności, którą wykonuję, to… smaruję
kanapkę masłem! Wiem, ciekawe. No, udało się, mogę zjeść. W trakcie spożywania
mojego jakże wielkiego posiłku ( ironia oczywiście ) do kuchni weszła moja mama.
Od razu zauważyłam, że jest nie wyspana i nie ma ochoty na żadną rozmowę.
W takim razie nawet nie wydobyłam z siebie słowa. Powiedziałam jej tylko, gdzie
jest mleko bo nie mogła znaleźć. Zjadłam i poszłam się ubrać. Dziś impreza
u Kaśki. Podobno przyprowadzi swojego nowego chłopaka. Chciałabym go poznać.
Mam nadzieję, Ŝe nie będzie taki jak jego poprzednicy.. Na przykład poprzedni
chłopak Kasi hodował motyle.. Przez to był trochę… no… inny. Niby jej
to nie przeszkadzało, ale która czternastolatka chciałaby chodzić z chłopakiem,
którego hobby to hodowanie motyli, a ulubionym zajęciem jest udzielanie
korepetycji z matematyki? Chyba żadna. Dlatego więc mam nadzieję, że teraz
trafiła na kogoś fajnego.
- Mamo, nie mam w co się ubrać na dzisiejszą imprezę! – krzyknęłam
do mamy, gdy zobaczyłam wnętrze swojej szafy.
- Bądź ciszej, bo tatę obudzisz. Później dam Ci trochę pieniędzy to sobie kupisz.
- Dobra, dobra.
No tak, tata jak zwykle śpi. Jest strasznym śpiochem. Potrafi spać do 13.00,
bo do pracy idzie na po południe. Ten to ma dobrze. Ja w roku szkolnym mogę
sobie tylko pomarzyć o tak późnym wstawaniu. Ubrałam się w byle co i włączyłam
komputer. Jest godzina 11.00, więc na gadu – gadu nie będzie chyba dużo osób.
W takim razie wstawiłam nowe zdjęcie na photobloga i napisałam notkę. Zaczęłam
czytać książkę. Nie myślcie sobie, że czytam jakieś „Ogniem i mieczem”,
albo „Krzyżaków”. O nie. Już przez to przechodziłam. W wakacje raczej
zabieram się za książki młodzieżowe. Literatura popularna. Jak jestem
3
w bibliotece, to zawsze patrzę na nowości, no i coś wypożyczam. Tym razem padło
na jakieś zagraniczne love story w typie dla młodzieży.
- Diano, mogłabyś wyrzucić śmieci? Sterczą w przedpokoju od dwóch dni!
- Mamo, nie teraz. Czytam.
- Idę pod prysznic. Jak za 15 minut zobaczę te śmieci w przedpokoju
to Cię zlinczuję!
- No dobra, dobra.
Oj ta mama. Zawsze wie, kiedy się upomnieć o śmieci. Doczytałam rozdział
w książce i poszłam wyrzucić te nieszczęsne odpadki. Po drodze spotkałam tatę,
wychodzącego z sypialni. Miał zalepione oczy i w ogóle jeszcze spał. Gdy wróciłam,
wyglądał już w miarę normalnie, pił kawę i czytał gazetę. Przeszła mi ochota
na czytanie i dosiadłam się do niego, do stołu.
- Co piszą w gazecie? – grzecznie spytałam.
- A nic szczególnego. To, co zwykle. Czyli zamachy, morderstwa i podwyżki opłat.
No i jeszcze nowinki o gwiazdach.
- Rozumiem. Sama nuda. Nie pojmuję, co Ci dziennikarze widzą w tych gwiazdach.
Co mnie obchodzi, że jakiś aktor będzie miał dziecko ze swoją narzeczoną?!
Albo, że kupił nowy dom pod Warszawą?! To beznadziejne.
- Dla Ciebie może tak, ale ludzi to interesuje. Zwróć uwagę na to, ile kobiet
wydaje pieniądze na kolorowe pisemka, w których zazwyczaj jest mówione tylko
o gwiazdach.
- No fakt. Kobiety lubią sobie poczytać takie rzeczy.
- Mówicie coś o kobietach? – wtrąciła mama, wchodząc do kuchni.
- Nic szczególnego. Tylko rozmawialiśmy z Dianą o gazetach i stwierdziliśmy,
że dużo kobiet kupuje kolorowe pisemka.
- Ja nie kupuję. W nich zazwyczaj są tylko gwiazdy, gwiazdy, gwiazdy i od czasu
do czasu jakiś przepis. Dla mnie to czyste marnowanie pieniędzy.
- Masz rację mamo. Pozwólcie teraz, że was opuszczę i pójdę do siebie.
4
- Dobrze, tylko nie przewróć się. Mama nadal nie posprzątała swoich butów.
Wiem, bo sam dziś leżałem przez nie na podłodze. – powiedział tata i zaśmiał się.
- Oj, to chyba nie było przyjemne. Spokojnie tato, dam sobie jakoś radę. –
zakończyłam rozmowę.
Rzeczywiście, doszłam do swojego pokoju w jednym kawałku. Zaczęłam szukać
swojej komórki. Kurde, gdzie ja ją wsadziłam. O, jest. Była pod łóżkiem.
Nie pytajcie jak się tam znalazła, bo sama nie wiem. Od razu zadzwoniłam do Pauli
– mojej najbliższej kumpeli. Spytałam, czy pójdzie ze mną do centrum
handlowego i pomoże mi kupić jakiś ciuch. Okazało się, że ona też nie ma
się w co ubrać i chciała zapytać o to samo mnie. Umówiłyśmy się pod moim blokiem
za pół godziny. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się trochę i podeszłam do mamy
z jednym, prostym pytaniem :
- Dasz mi trochę pieniędzy na te ciuchy? – zrobiłam maślane oczy.
- Skoro Ci obiecałam, to Ci dam głuptasie. – mama wyjęła z portfela pieniądze
i mi wręczyła.
Mama powiedziała, że teraz wychodzą razem z tatą i zobaczę ich dopiero
wieczorem, bo potem idą do pracy. Dla mnie bomba. Będę mogła zaprosić
do siebie Paulę i spokojnie wyszykować się na wieczór.
No to pożegnałam się z nimi i wyszłam z domu. Paulina już na mnie czekała.
Przywitałyśmy się i poszłyśmy do tego sklepu, a raczej do paru. Na ogół
nie przepadam za chodzeniem na zakupy, bo nie jestem typową „dziewczynką”.
Kupienie czegoś fajnego nie zajęło nam dużo czasu. Od razu trafiłyśmy na ekstra
ciuchy. Zostało nam trochę pieniędzy i poszłyśmy na pizzę. Siedząc przy stoliku,
jedząc i jednocześnie rozmawiając z Paulą, zobaczyłam takiego boskiego
chłopaka… Był cudny! Wysoki blondyn, dobrze ułożony, nie jakiś mięśniak.
Od razu mi się spodobał. Jednak stwierdziłam, że nie będę miała szans
5
go poderwać, bo jestem w pizzerii pełnej ludzi. Z zamyśleń wyrwała mnie Paulina.
Oczywiście musiałam jej powiedzieć, o kim tak myślałam. Kiedy na niego spojrzała,
od razu stwierdziła, że jest przystojny. On był mój i powiedziałam jej, że ma
się do niego nie zbliżać. Przyjęła tą wiadomość z lekkim grymasem na twarzy.
Zjadłam swoją porcję i dopijałam sok, kiedy on odwrócił się w moją stronę i słodko
uśmiechnął. Skamieniałam. Miał taki cudowny uśmiech… Marzyłam sobie
i marzyłam, aż w końcu musiałam się obudzić. Dostałam od przyjaciółki naganę,
że za bardzo się rozmarzam. Być może to i prawda, ale on jest taki…
- Diana, przestań o nim myśleć! – mówiła do mnie przyjaciółka, w drodze do domu.
- Ej jak mam przestać o nim myśleć, skoro jest taki wyjątkowy i przystojny
i w ogóle.
- Nie znasz go. Na zewnątrz może być śliczny, ale w środku może być arogancki
i chamski.
- No masz rację.
Od tego czasu nawet nie wspomniałam o nim słowem. Właśnie Paulina
do mnie wpadła ze swoimi ubraniami i wspólnie się szykujemy. Impreza
jest o 20.00, a jest 19.00. Ogólnie mamy jeszcze pół godziny, bo do Kaśki mamy
spory kawałek drogi i musimy dojść na czas. Ja muszę już tylko wyprostować
włosy i lekko podmalować. Paula make – up ma już za sobą i musi już tylko założyć
te ekstra ciuchy, które kupiła. Dwadzieścia minut później byłyśmy gotowe.
Usiadłyśmy przy stole w kuchni i rozmawiałyśmy o imprezie i o nowym chłopaku
Kaśki, którego obydwie chciałyśmy poznać. Kiedy spojrzałam na zegarek,
musiałyśmy już wychodzić. No i poszłyśmy. Kiedy byłyśmy pod blokiem, w którym
miała odbyć się impreza, ujrzałam tego samego chłopaka, którego widziałam
w pizzerii… Zastanawiałam się, co on tutaj robi. O rany! On też będzie
6
na tej imprezie! Paulina zauważyła jak wchodzi do mieszkania Kaśki. Zaczęłam
skakać z radości. Być może uda mi się go poderwać!
***
Wszystko na nic. Ten CUDOWNY i PIĘKNY chłopak z pizzerii, to nowy
chłopak Kaśki… Naprawdę trafiła na cudownego kolesia. Ma szczęście. Jestem
teraz trochę podłamana, dobrze, że pociesza mnie Paulina. Bez niej całą imprezę
przesiedziałabym na sofie, gapiąc się w tańczących ludzi. Zaczęłam tańczyć,
a potem pogadałam z kilkoma koleżankami. Nagle podeszła do nas Kaśka ze swoim
nowym chłopakiem… Przedstawiła nam go i zachciało mi się płakać. Miał na imię
Mateusz. Kurde, moje ulubione imię! Teraz na pewno się rozryczę. Odeszłam
od nich, bo nie chciałam dłużej patrzeć na Kaśkę, która zachwycała się swoim
towarzyszem. Razem z przyjaciółką, poszłyśmy się czegoś napić.
Kiedy siedziałyśmy na sofie i piłyśmy sok, ktoś puścił wolną piosenkę, a do Pauli
podszedł nieznajomy chłopak i poprosił do tańca. Mnie też ktoś poprosił,
ale odmówiłam. Co najmniej NIE MIAŁAM OCHOTY z nikim tańczyć, a zwłaszcza
wolnego.
Dalej siedziałam na sofie, zamyślona, aż nagle poczułam, że ktoś przy
mnie siada. Nie uwierzycie, kto to był! Mateusz! Tak mnie zatkało, że aż się
oblałam sokiem, który trzymałam w ręku. On tylko się zaśmiał. Zaczęliśmy
rozmawiać.
- Widzę, że Ty też nie masz ochoty na taniec. – zagaił Mateusz.
7
- Tak wyszło. Bardzo bolą mnie nogi, nabawiłam się kontuzji podczas grania
w badmintona. – skłamałam.
- Aa. Ja nie mam chęci na taniec. Ogólnie mnie to nie interesuje. Też kiedyś
grałem w badmintona, ale miałem bolesną kontuzję i mi zbrzydło.
- Rozumiem. Ja jakoś się na razie trzymam. A gdzie Kasia?
- Tańczy z kolegą. – odpowiedział.
- Nie jesteś zazdrosny? Ja na Twoim miejscu kipiałabym z zazdrości. - zdziwiłam
się.
- Nie jestem zazdrosny. To w końcu tylko taniec. A poza tym ciągle ich obserwuję
i wiem, co robią.
- No spoko. Jeszcze nie spotkałam chłopaka, który pozwoliłby swojej dziewczynie
zatańczyć z innym. – posłałam mu uśmiech.
On odwzajemnił go i powiedział :
- Wydajesz się być miła.
Poszedł, bo piosenka się skończyła. Kurde, on powiedział, że jestem miła.
ON TO POWIEDZIAŁ. Chyba się zaczerwieniłam. Zawołałam Paulinę
i powiedziałam jej o tym, co się działo. Ona się tylko uśmiechnęła. Impreza
dobiegła końca. Kiedy wracałyśmy do domów, spotkałyśmy Mateusza,
który okazało się, że idzie w tą samą stronę.
- Hej dziewczyny, tak się składa, że idę w tę samą stronę. Mogę pójść z wami?
- Jasne.
Szliśmy w ciszy, a ja wewnętrznie się cieszyłam. Byłam strasznie szczęśliwa.
Chciałam zwrócić jakoś jego uwagę, ale pomyślałam, że nie mogę, bo to chłopak
Kaśki. Nie mogłabym jej go odbić. Poza tym ona jest sto razy ładniejsza
i nie miałabym szans. Kurde, znowu narzekam na swój wygląd. Zbliża się strefa
cienia. Paulina od nas odeszła, bo odprowadziliśmy ją pod dom. Mateusz
zaproponował, że mnie odprowadzi! Oczywiście, że się zgodziłam, ale potem
zaczęłam żałować. Jakby Kaśka się dowiedziała…
8
-… ale się nie dowie. – dokończył Mateusz.
- No dobrze, skoro tak uważasz. To chodźmy, bo trochę zimno się zrobiło.
- Chcesz moją bluzę? – zapytał.
- Nie, jakoś sobie poradzę. – odpowiedziałam.
Byłam zachwycona! Strasznie przystojny chłopak się do mnie uśmiechnął,
potem ze mną rozmawiał, powiedział, że jestem miła, odprowadził mnie do domu
i jeszcze chciał dać mi bluzę! Aktualnie jestem najszczęśliwszą czternastoletnią
imprezowiczką na świecie! Podziękowałam mu za wszystko i weszłam do domu.
Byłam strasznie zmęczona, ale zarazem szczęśliwa. Od razu poszłam spać.
Izis